Czy zastanawiałeś się kiedyś, jak wygląda życie po zaprzestaniu aktywności w sieci, ale nie masz odwagi tego sprawdzić? Ja sprawdziłam.
23 grudnia 2011 minął rok i chcę się z Tobą podzielić wrażeniami.
Były to następujące aktywność w sieci [w nawiasach kwadratowych dla ułatwienia podaję kategorię]:
- [blip] pisanie mikrobloga na Blip.pl,
- [blog] pisanie bloga o sklepach internetowych,
- [komentarze] komentowanie wpisów na innych blogach,
- [społeczności] korzystanie z serwisów społecznościowych,
- [rss] prenumerata wielu kanałów rss.
… do 23 grudnia 2010
- [blip] Korzystałam z Blip.pl (na początku 1-2 wpisy dziennie, później jeden na kilka dni), obserwowali mnie tam „ludzie z branży”.
- [blog] Pisałam regularnie przez 5 lat blog o swojej pracy tj. prowadzeniu sklepów internetowych, czytali to „ludzie z branży”.
- [komentarze] Komentowałam i udzielałam się w dyskusjach na branżowych blogach.
- [społeczności] Korzystałam z serwisów społecznościowych tj. wysyłałam i przyjmowałam zaproszenia (od znajomych i „ludzie z branży”), śledziłam aktywność osób z kontaktów, klikałam „lubię to”, czasami coś komentowałam. Natomiast nie tworzyłam tam własnych wpisów, uznając, że od tego mam Blip i blog.
- [rss] Za pomocą kanału RSS czytałam dużo blogów i drugie tyle przeglądałam w czytniku na zasadzie „muszę być z tym z grubsza na bieżąco, nawet jeśli średnio mnie to interesuje”.
Przełom, czyli od 23 grudnia 2010…
O ile dobrze pamiętam chyba tego dnia naszła mnie myśl „O, Święta, mam tylu znajomych w serwisach społecznościowych, a życzenia dostaję od lat od tych samych, starych, dobrych znajomych i to nie przez Internet”. Tak, to chyba było tak.
Poszłam za ciosem i tego dnia:
- [blip] Przestałam korzystać z Blip.pl.
- [blog] Przestałam pisać blog (po wpisie „Zmiana kursu” z 1 września 2010 r. widać, że pisanie zmierza ku końcowi, więc grudzień był po prostu pretekstem do zakończenia).
- [komentarze] Przestałam komentować wpisy na blogach innych.
- [społeczności] Przestałam korzystać z serwisów społecznościowych.
- [rss] Przestałam prenumerować 2/3 blogów.
Ułatwieniem dla wyrobienia nawyku był okres świąteczny, w którym naturalnie siedzi się mniej przed komputerem, spotyka z rodziną, bywa w rozjazdach itp.
12 miesięcy później, czyli 23 grudnia 2011…
1. [blip] Nadal nie korzystam z Blip.pl (międzyczasie zalogowałam się dwa razy na Twitterze i dodałam trochę osób do obserwowanych, żeby z braku aktywności nie usunęli mi konta; mam ładny login).
2. [blog] Zaczęłam pisać bloga na inny temat.
- W czerwcu, a więc po 6 miesiącach przerwy wróciłam do blogowania, ale w innej domenie (produktywny.pl).
- Chciałam odciąć się od pisania na zawodowe tematy na rzecz pisania prywatnie o zamiłowaniu do produktywności i prostoty.
- Zawodowo nic się nie zmieniło tj. nadal robię to samo, czyli prowadzę swoje sklepy, tylko o tym nie piszę.
- Znalazłam też dodatkowe argumenty na zaprzestanie pisania o pracy:
- gdybym zajmowała się doradztwem w tym zakresie, to zamykanie bloga faktycznie byłoby utratą zleceń i kontaktów (otrzymywałam dużo propozycji od właścicieli sklepów, aby u nich lub dla nich pracować, ale nie korzystałam z nich, bo mam swoje sklepy),
- jako że żyję z prowadzenia własnych sklepów, a nie doradzania sklepom, to pisanie „doradcze” było trochę marnowaniem czasu i wiedzy, choć niewątpliwie łechtało moje ego i wpływało dobrze na ogólne samopoczucie i wizerunek.
- W sierpniu napisał do mnie Mateusz, który założył 2minuty.pl i tak oto z produktywny.pl przeniosłam się na 2minuty.pl.
3. [komentarze] Nadal nie udzielam się w komentarzach i dyskusjach.
- Dzięki temu nie tracę czasu na śledzenie lub uczestniczenie w przepychankach i wojnach, które za miesiąc nie mają już żadnego znaczenia. Życie (w) Sieci płynie bardzo szybko, wiele spraw idzie w zapomnienie, choć Google je pamięta.
- Jeśli jakaś dyskusja bardziej mnie interesuje (czyli jest merytoryczna), to prenumeruję kanał RSS komentarzy do tego wpisu. Jednak nie udzielam się w dyskusjach. Szkoda mi czasu i emocji, za chwile i tak wszyscy znajdą sobie nowy temat lub pole do walki.
4. [społeczności] Nadal nie korzystam z serwisów społecznościowych.
- Wyrzucenie wszystkich ludzi z kontaktów spowodowało, że nie mam po co tam wchodzić.
- Dodatkowo, zmiana hasła i wyłączenie jego zapamiętywania w przeglądarce, może pomóc, choć fakt posiadania 0 (słownie: zero) znajomych już powinien załatwić sprawę.
- Uświadomiłam sobie, że wirtualne postacie nie wychodzą ze mną na piwo, bo nie są moimi znajomymi tylko obcymi:
- koleżanka z podstawówki, po 15 latach braku kontaktu, mimo że np. „lajkujemy” się nawzajem, jest osoba obcą, z którą nie utrzymuję realnego kontaktu,
- koledzy z branży, koleżanki ze studiów – jak wyżej.
- Mimo że nie korzystam z tych serwisów, to moja wiedza na temat życia prawdziwych znajomych jest taka sama, jak kiedy korzystałam. Z ważnymi dla mnie osobami mam kontakt poza społecznościówkami i o rzeczach naprawdę ważnych dowiaduję się innym kanałem.
- Jednocześnie uważam, że społecznościówki nie są ani dobre, ani złe. To tylko narzędzia i różni ludzie wykorzystują je w różny sposób. Ja osobiście nie mam tam nic ciekawego do roboty.
- Ludzie czują zmęczenie tymi kanałami i łapią się na marnowaniu czasu. Tak więc niedługo i tak bym pewnie miała niewiele osób do obserwowania.
5. [rss] Nadal nie czytam blogów, które porzuciłam i systematycznie zmniejszam ilość napływających informacji.
- Blogi staram się czytać raz w tygodniu, bo nie ma tam rzeczy, które mogą być ważne konkretnego dnia.
- Nie prenumeruję już kanałów na zasadzie „wypadałoby czytać” (jeśli zajdzie potrzeba ogarnięcia czegoś, co „wypada” wiedzieć, to wtedy się tym zajmę; prawdopodobnie ta potrzeba i tak nie nadejdzie).
- Nie prenumeruję blogów odtwórczych, gdzie autorzy przerabiają newsy z innych serwisów albo mają w każdej, ale to każdej sprawie zawsze coś „interesującego” do przekazania.
- W kwestii informacji, jako że nie mam telewizora, a chcę wiedzieć, co się dzieje, to
- ograniczam się do oglądania wieczornego wydania programu informacyjnego przez Internet; choć ma to miejsce coraz rzadziej,
- prenumeruję kanały RSS: wiadomości krajowe, zagraniczne i lokalne jednego portalu oraz mojego ulubionego tygodnika; czytam w wolnej chwili, zwykle wieczorem (blogi w czytniku omijam – mogą poczekać do końca tygodnia).
A gdzie Demotywatory i Kwejk?
Cóż, w moim przypadku nie było z tym problemu nigdy, bo – jak wspominałam we wcześniejszych wpisach – zadaje sobie pytania. Po przejrzeniu 3 podstron mój umysł dobija mnie: „To już trzecia podstrona. To czego się dowiedziałaś?”. Po kilku dniach takiego pytania, przestałam tam wchodzić, bo poza słowem „Nic” nie było innej odpowiedzi…
Wnioski
Da się. Jest wrażenie porządku, spokoju i harmonii. Polecam. Możesz spróbować np. przez miesiąc i wyciągnąć własne wnioski.